sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 10

- Nic by się nie stało gdybyś nie był takim cholernym dupkiem! - krzyknęłam i ruszyłam w jego stronę

On automatycznie zrobił to samo lecz został powstrzymany przez Louisa i Zayna, a mnie natomiast drogę zatorował Niall.

- Nie masz prawa odnosić się do mnie w ten sposób. - syknął - Wyjdź stąd.

Parsknęłam i odwróciłam się na pięcie, zdążyłam przejść kilka kroków, gdy poczułam na nadgarstku uścisk i zostałam odwróciona w stronę tej osoby. Spojrzałam w górę i napotkałam szeroki uśmiech mulata.

- Stylesowi należy się kara, a skoro tak bardzo nie lubi twojego towarzystwa.. może chciałabyś trochę u nas posiedzieć? - zapytał wypuszczając mój nadgarstek z uścisku

Nie wiem czemu ale nagle dostałam napadu śmiechu. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że zostałam własnie poproszona przez członka najgroźniejszego gangu w mieście o to by trochę posiedzieć w ich 'siedzibie', a ja jak głupia miałam zamiar się zgodzić.

- Chętnie. - odparłam i ruszyłam za nim

Gdy znalazłam się znów w pokoju usłyszałam pomruki niezadowolenia wydobywające się z ust loczka. Posłałam mu sarkastyczny uśmiech i opadłam na kanapie obok blondyna. Widziałam, że Liam nie jest zadowolony z mojego towarzystwa i coraz mocniej zaciska pięści. Po kilku minutach zapytałam gdzie łazienka, a po chwili już szłam w jej stronę. Znajdowała sie na końcu dość długiego korytarza, którego ściany obwieszone były róznego rodzaju obrazami, które tworzyły niesamowity klimat. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi i załatwiłam swoje potrzeby. Przejrzałam się jeszcze w lustrze poprawiając przy tym włosy i wyszłam. Nie zdążyłam zrobić nawet dwóch kroków, gdy zostałam przyparta do ściany i poczułam dłoń na swoich ustach.

- Myślisz, że jeśli Zayn pozwolił ci tu zostać to co? Możesz czuć sie jak u siebie? - usłyszałam obok swojego ucha śmiech - Weźmie cię przy najbliższej okazji, a potem wyrzuci za drzwi. Moze pozwoli to zrobić nam wszystkim. Ja z miłą chęcią zerżnąłbym cię tu i teraz. Może nawet nie musiałby to być gwałt, co ty na to? - zapytał schodząc dłonią na moja pupę, próbowałam się wyrwać ale bezskutecznie - Nie szarp się, wiem że tego chcesz. - poczułam mokry pocałunek na swojej szyi

Chłopak na chwilę zajął się pieszczeniem moich pośladków, a ja dłonią sięgnęłam po jakąś ramkę stojącą na stoliku niedaleko. Zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam nią chłopaka w głowę. Usłyszałam trzask szybki, a on osunął się na kolana i złapał za głowę.

- W twoich snach! - krzyknęłam i splunęłam w jego stronę

Wróciłam do salonu, gdzie siedziała reszta żeby zebrać swoje rzeczy i wynieść się z tego domu raz na zawsze. Właśnie szukałam czapki, gdy do pokoju wpadł Harry ze strużką krwi spływającej po czole i wściekłą miną niczym pies gotowy do walki. Reszta domowników spojrzała na niego z zszokowanymi minami, a następnie na mnie z jeszcze większym szokiem wymalowanym na twarzy. Spojrzałam na Harryego i w sumie zrobiło mi się go szkoda. Wiedziałam, że właśnie miał w planach się do mnie dobrać ale ja nie byłam osobą, która celowo robi komuś krzywdę. Westchnęłam i pokręciłam głową.

- Chodź cię opatrzę. - rzuciłam idąc w jego stronę, jego mina momentalnie się zmieniła na poważnie zszokowaną - Gdzie macie apteczkę czy coś? - zapytałam patrząc na Nialla

Chłopak wstał bez słowa i wyciągnął z szafki niedaleko apteczkę, którą następnie mi podał. Odebrałam ją i ruszyłam w stronę łazienki.

- Idziesz? - zapytałam Stylesa, który nadal stał w miejscu, a on przytaknął głową i w końcu ruszył się z miejsca

Przeszliśmy do łazienki, a ja usadziłam go na kancie wanny. Nadal patrzył na mnie z mieszanymi uczuciami. Widziałam, że nadal jest niesamowicie wściekły ale i zszokowany moją nagłą zmianą zachowania. Bez słowa odgarnęłam jego loki i zaczęłam poszukiwać rany, gdy w końcu ją znalazłam chwyciłam za wacik nasączony wodą utlenioną i zaczęłam przecierać rozcięcie. Chłopak nawet nie mrugnął, uznałam że przeżył wiele gorszych rzeczy więc to go pewnie nawet nie ruszyło. Gdy skończyłam przemywać ranę przyjrzałam się jej dokłądniej żeby określić czy nie będą potrzebne szwy ale na szczęście nie była jakaś bardzo głęboka. Następnie kolejnym wacikiem zmyłam zasychającą już krew z jego twarzy, a on non stop mi się przyglądał nawet nie mrugając. Jednak nie zamieniliśmy ani jednego słowa, ja nie czułam potrzeby rozmawiania z nim. Nadal byłam zła i miałam do niego żal za wszystko co mnie przez niego spotkało ale nie chciałam zachowywać się jak on dlatego nie wszczynałam kłótni. Uznałam też, że nie ma co z nim zadzierać był jak na razie drugim z członków gangu, którego się bałam tak bardzo i na poważnie. Każdy z nich mnie przerażał, sama myśl że są Dark Evil robiła swoje ale trójka z nich jak na razie nic mi nie zrobiła, jeden nawet mi pomógł.

- Skończyłam. - mruknęłam jedynie i wyrzuciłam zużyte waciki do kosza, następnie wkładając resztę do apteczki

Chwyciłam ją w rękę i ruszyłam w stronę salonu rzucając ją potem na kolana blondyna. Chwyciłam za czapkę, która teraz jakimś cudem leżała na stoliku i bez słowa wyszłam na zewnątrz. Wsiadłam do auta i już miałam odjeżdżać, gdy na drodze stanął mi Liam. Kiwnął głową żebym wysiadła więc to zrobiłam.

- Nie przyjeżdżaj tu więcej. - syknął
- Przestańcie sprawiać, że muszę to zrobić. - odparłam równie oschle
- Nie żartuję, jeśli jeszcze raz cię tu zobaczę to nie ręczę za siebie.
- Obawiam się, że to nie ty decydujesz kto może się tu pojawiać. - uśmiechnęłam się chamsko
- Nie zmuszaj mnie do tego żebym musiał cię nauczyć jak się do mnie odnosić.
- Bo co? Znowu mnie uderzysz? - parsknęłam

Nie dostałam odpowiedzi, poczułam jedynie pięść na swoim policzku. Oparłam się dłońmi o maskę auta chwytając kilka głębokich oddechów. Spojrzałam przez ramię na chłopaka, który oddychał ciężko, a dłonie ciągle miał zaciśnięte w pięści. Prychnęłam i wsiadłam do auta. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i z piskiem opon ruszyłam w stronę głównej ulicy. Nie zwalniałam, czułam pulsujący ból, który rozchodził się po moim policzku. Nie sądziłam, że to zrobi. Wiedziałam, że jest zły i mimo to prowokowałam go ale sądziłam, że więcej mnie nie uderzy. Przynajmniej nie z taką siłą. Skręcałam właśnie w lewo by wyjechać na głowną drogę. Poczułam szarpnięcie, a następnie uderzenie. Uderzyłam głową o kierownicę i poczułam krew spływającą po czole. Spojrzałam przez szybę i zobaczyłam drzewo, z któym sie zderzyłam. Oparłam się o siedzenie i zaczęłam bluźnić pod nosem przy okazji próbując się wydostać z auta. Nie wiem ile czasu mineło ale usłyszałam zbliżajace się auta, a następnie jak hamują z piskiem i głośne trzaśnięcie kilku par drzwi.

- Jeszcze tego brakowało. - rzuciłam, gdy zobaczyłam kim są przybyli

9 komentarzy: