Do torby wsadziłam ubranie, które będę musiała mieć na trening i trzymając ją w dłoni zeszłam do kuchni. Rzuciłam ją niedaleko ściany i podeszłam do mojego braciszka witając go buziakiem w policzek.
- Tam masz kawę. - wskazał na dzbanek - Naleśniki na talerzu.
- Dziękuję. - wyszczerzyłam się i chwyciłam za widelec
- Gdzie idziesz? - zapytał upijając łyk swojej kawy
- Do twojej szkoły a potem przyjdę prosto do Trisa. - odparłam z pełną buzią
- Właśnie.. Jak już masz iść do mojej szkoły.. - zaczął się plątać - lepiej żebyś wiedziała, że ostatnio tak jakby trochę się pobiłem? - zaczął nerwowo przeczesywać swoje włosy
- Co?! - odłożyłam kubek na blat i podeszłam do brata - Ty idioto! - krzyknęłam i walnęłam go w głowę - Przecież wiesz, że jeśli będziesz sprawiał kłopoty możemy mieć przez to ogromne problemy. Ugh!
- Przepraszam no..
- Z kim się pobiłeś i o co? - zapytałam znów odwracając się w jego stronę
- Nawet nie wiem kto to był. Jakiś idiota przyszedł do mnie pod szkołe i zaczął o ciebie wypytywać. Rzucił kilka uwag i mnie poniosło. - wzruszył ramionami
- Jak wyglądał?
- Wysoki, zielone oczy i loczki. - opisał chłopaka, a ja zamarłam
- Kiedy to było?
- Dwa dni temu. Nie chciałem go bić ale sama rozumiesz. W sumie to nie była nawet bójka. Walnąłem go a on nawet mi nie oddał tylko poszedł ale widziałą to nauczycielka.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej?!
- Nie wiem, nie widziałem potrzeby. - wzruszył ramionami
- Dobra. Idę bo się spóźnię. Wiedz, że jesteś idiotą. - wymierzyłam w niego palca i klepiąc go w policzek wyszłam z kuchni zabierając po drodze torbę
Opis chłopaka pasował mi tylko i wyłącznie do Harry'ego zwłaszcza, że wypytywał o mnie i jak to ujął mój brat 'rzucił kilka uwag' musiały być naprawdę kąśliwe skoro skłoniły Chrisa do ciosu. Mieli go zostawić w spokoju więc postanowiłam, że muszę coś z tym zrobić. Wiedziałam, że jeśli afro nie oddał mu teraz to zrobi to kiedy indziej ale z siłą o której mój brat nie ma nawet pojęcia. Po dziesięciu minutach dotarłam do szkoły i od razu skierowałam się do gabinetu pani dyrektor. Zapukałam i zostałam zaproszona do środka.
- Dzień dobry pani Shay. - zaczęłam podając kobiecie rękę
- Dzień dobry Blair. Siadaj. - doparła wskazując na krzesełko - Co cię do mnie sprowadza?
- Chciałam usprawiedliwić nieobecności mojego brata z ostatnich dwóch dni i dodatkowo zapowiedzieć, że niestety nie będzie go przez cały przyszły tydzień.
- Czy mogę wiedzieć jaka jest przyczyna jego nieobecności?
- Wie pani z czego się utrzymujemy. - zaczęłam, a ona przytaknęła - Mamy przed sobą wielką szansę, startujemy w mistrzostwach na najwyższym szczeblu. Nie możemy tego przepuścić.
- Rozumiem ale jesteś świadoma, że wasze występy i treningi nie mogą powodować, że Chris nie będzie uczęszczał do szkoły.
- Oczywiście, to jest wyjątkowa sytuacja. Niech pani zrozumie.. Jeśli to wygramy, może w końcu uda nam się naprawdę zaistnieć. Taniec to jedyne co nam pozostało.
- Dobrze. - westchnęła kobieta - Nieobecności będą usprawiedliwione ale jest jeszcze jedna sprawa. Chris ostatnio ubłagał mnie żebym do ciebie nie dzwoniła ale jesli już tu jesteś to.. Ostatnio wdał się w bójkę.
- Tak wiem, powiedział mi o tym dziś rano. Wie pani, że nie zrobiłby tego bez powodu. On nie jest osobą, która lubi używać przemocy. Chłopak którego uderzył musiał go sprowokować. - nie chciałam wspominać o tym jaki był powód bójki i tego kim była osoba którą uderzył mój brat
- Znam Chrisa i znam ciebie dlatego nie został zawieszony ale takie incydenty nie mogą mieć miejsca. Wiesz, że jesli to się powtórzy.. Brakuje mu jeszcze miesiąc do pełnoletności jeśli zaliczy jakąs wpadkę możecie mieć ogromne problemy.
- Tak wiem, jestem tego świadoma.
Po zakończonej rozmowie ruszyłam prosto do Tristana, gdzie czekała już na mnie reszta składu. Bratu posłałam mordercze spojrzenie, a z całą resztą przywitałam się buziakiem. Włączyliśmy muzykę i zaczeliśmy rozgrzewkę, która była nieodłączną częścią każdego treningu. Uwielbialiśmy się wygłupiać dlatego często nasze rozgrzewki kończyły się turlaniem po ziemi i jakimiś dziwnymi wygibasami ale nie moglibyśmy inaczej. Taniec był dla nas sposobem na życie ale nie chcieliśmy tego brać tak śmiertelnie poważnie, we wszystkim potrzeba odrobiny zabawy. Postanowiliśmy, że dziś nasz trening będzie miał miejsce na dworze. Zebraliśmy przenośne głośniki i ruszyliśmy w stronę naszego ulubionego miejsca.
Był to placyk praktycznie w centrum miasta, ostaczało go kilka drzew i było tamz awsze mnóstwo ludzi przed którymi uwielbialiśmy tańczyć. Włączyliśmy muzykę i ustawiliśmy się w pozycjach wyjściowych do jednego z naszych wcześniejszych układów. W końcu żaden z nas nie był na tyle głupi by w publicznym miejscu tańczyć mistrzowski układ. Zaczelismy płynąc w rytm muzyki. Każde z nas uzupełniało drugiego i sprawiało, że tworzyliśmy całość. Wokól nas zebrała się już spora grupka gapiów więc byliśmy jak najbardziej w swoich żywiołach. Przed sobą ustawiliśmy czapkę do góry dnem, która teraz zapełniała się jakimiś drobniakami. W tłumie ludzi mignęła mi blond czupryna postawiona w górę. Przez chwilę wydawała mi się niesamowicie znajoma ale postanowiłam nie przejmować się tym i tańczyć dalej. Gdy skończyliśmy nasz trzeci taniec opadliśmy zmęczeni wokół czapki i zaczeliśmy liczyć pieniądze. Sara wyciągnęła w moją stronę rękę, w dłoni trzymając biały kawałek papieru z napisem 'B." zdziwiona odebrałam kartkę i rozłożyłam ją. Było na niej jedno zdanie 'Róg XX/XX Street, 17:30. Bądź. N." wszyscy patrzeli na mnie z wyczekiwaniem.
- Zadzwoń... - wzruszyłam ramionami patrząc na nich i udając, że czytam to co jest na kartce
- Haha, jak zawykle musi się trafić jakiś romantyk. - parsknął Rob
- I tylko do naszej BB. - zawtórował mu Bob
- Och ogarnijcie się. - walnęłam jednego z nich z ramię - Dobra, na dziś to koniec. Nie ma się co przemęczać przed jutrzejszym OSTATNIM - podkreśliłam to słowo - treningiem.
- Masz rację. - przytaknął Tristan
- W takim razie widzimy się jutro u Trisa. - dodałam i wstałam na równe nogi - Chris zbieramy się, mamy do pogadania.
- Uuuuu, mały coś przeskrobał. - zaczęli śmiać się bliźniacy
- Zamknijcie się. - odburknął mój brat
Wszyscy się pożegnaliśmy i każde ruszyło w swoją stronę. Dość szybko dotarłam do swojego mieszkania.
- Chris muszę dzisiaj wyjść. - rzuciłam idąc do swojego pokoju
- Gdzie? - zapytał łapiąc mnie za nadgarstek
- To ty jesteś ten młody więc się nie wychylaj. - zaśmiałam się i ucałowałam w policzek - Idę wziąć prysznic, zrób coś do jedzenia.
- Ja też chciałem wziąć prysznic. Zamówimy pizze.
- Ok. - przytaknęłam i ruszyłam do siebie
Weszłam pod strumień wody, który zmył ze mnie całe zmęczenie. Następnie przebrałam się w to w czym dziś rano wyszłam z domu, włosy wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone, przy okazji nałożyłam też lekki makijaż. Usłyszałam dzwonek do drzwi więc poszłam je otworzyć. Odebrałam pizze i przeszłam z nia do salonu. Po chwili zjawił się mój brat i wspólnie zaczeliśmy posiłek. Nim się obejrzałam zegarek zaczął wskazywać siedemnastą. Więc podniosłam się z wygodnej kanapy i zadzwoniłam po taxi. Po dwudzestu minutach byłam już na wyznaczonym miejscu spotkania. Opierałam się o jeden z wysokich budynków, przyglądając się swoim butom.
- Chodź. - usłyszałam głos obok mojego ucha i ujrzałam blond czuprynę
Posłuchałam i ruszyłam za nim. Doszliśmy do jakiejś kawiarni, co bardzo mnie zdziwiło. Usiedliśmy przy stoliku w kącie i zapadła między nami cisza.
- Czemu chciałeś się spotkać? - zapytałam spoglądając na blondyna
- Chodzi o Harry'ego i twojego brata. - zaczął, a ja przytaknęłam - Pewnie wiesz, że ostatnio mieli małe.. starcie.
- Wiem. W sumie to mój Chris uderzył afro.
- Dokładnie, tylko problem w tym, że Hazza chce się mścić.
- Mogłam się tego spodziewać. Dokładniej?
- Od kilku dni obserwuje wasz dom, wie gdzie i kiedy wychodzi twój brat. Po prostu uważaj na niego.
- Dlaczego mi to wszystko mówisz? - zapytałam po chwili ciszy
- Bo nie zasługujesz na to co się stało. - wzruszył ramionami - Nigdy nie życzę nikomu by miał z nami do czynienia, zwłaszcza osobom jak ty.
- Dzięki. Dziękuję też, że mi wtedy pomogłes. - on jedynie skinął głową - Będę już szła. - wstałam i stanęłam obok chłopaka - Trzymaj się Niall. - szepnęłam i cmoknełam go w czoło
Mimo, że należal do tego całego gangu to był inny. Nie bałam się go. Byłam mu wdzięczna za pomoc i za informacje. Od razu gdy tylko wyszłam z budynku ruszyłam do taxi, która miała zawieźć mnie do domu. Drzwi od mieszkania były zamknięte więc mogłam się spodziewać, że Chris gdzieś wyszedł. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam jego numer. Jeden sygnał.. drugi... nie odbiera. Wykręciłam numer ponownie. Za piątym razem, ktoś odebrał.
- Chris. Boże czemu nie odbierasz? - zaczęłam
- Chris? Och to tak ma na imię ten mały dupek. - usłyszałam w słuchawce głos pełen jadu
- Harry.. - szepnęłam i usłyszałam sygnał oznajmiający o zakończeniu rozmowy
Bez namysłu wsiadłam w auto i odpaliłam silnik. Ruszyłam z podjazdu i wyjeżdżając na drogę kierowałam się w jednym kierunku i z jedną myślą.. Jeśli coś mu zrobili to wszystkich ich zamorduję.
- Zadzwoń... - wzruszyłam ramionami patrząc na nich i udając, że czytam to co jest na kartce
- Haha, jak zawykle musi się trafić jakiś romantyk. - parsknął Rob
- I tylko do naszej BB. - zawtórował mu Bob
- Och ogarnijcie się. - walnęłam jednego z nich z ramię - Dobra, na dziś to koniec. Nie ma się co przemęczać przed jutrzejszym OSTATNIM - podkreśliłam to słowo - treningiem.
- Masz rację. - przytaknął Tristan
- W takim razie widzimy się jutro u Trisa. - dodałam i wstałam na równe nogi - Chris zbieramy się, mamy do pogadania.
- Uuuuu, mały coś przeskrobał. - zaczęli śmiać się bliźniacy
- Zamknijcie się. - odburknął mój brat
Wszyscy się pożegnaliśmy i każde ruszyło w swoją stronę. Dość szybko dotarłam do swojego mieszkania.
- Chris muszę dzisiaj wyjść. - rzuciłam idąc do swojego pokoju
- Gdzie? - zapytał łapiąc mnie za nadgarstek
- To ty jesteś ten młody więc się nie wychylaj. - zaśmiałam się i ucałowałam w policzek - Idę wziąć prysznic, zrób coś do jedzenia.
- Ja też chciałem wziąć prysznic. Zamówimy pizze.
- Ok. - przytaknęłam i ruszyłam do siebie
Weszłam pod strumień wody, który zmył ze mnie całe zmęczenie. Następnie przebrałam się w to w czym dziś rano wyszłam z domu, włosy wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone, przy okazji nałożyłam też lekki makijaż. Usłyszałam dzwonek do drzwi więc poszłam je otworzyć. Odebrałam pizze i przeszłam z nia do salonu. Po chwili zjawił się mój brat i wspólnie zaczeliśmy posiłek. Nim się obejrzałam zegarek zaczął wskazywać siedemnastą. Więc podniosłam się z wygodnej kanapy i zadzwoniłam po taxi. Po dwudzestu minutach byłam już na wyznaczonym miejscu spotkania. Opierałam się o jeden z wysokich budynków, przyglądając się swoim butom.
- Chodź. - usłyszałam głos obok mojego ucha i ujrzałam blond czuprynę
Posłuchałam i ruszyłam za nim. Doszliśmy do jakiejś kawiarni, co bardzo mnie zdziwiło. Usiedliśmy przy stoliku w kącie i zapadła między nami cisza.
- Czemu chciałeś się spotkać? - zapytałam spoglądając na blondyna
- Chodzi o Harry'ego i twojego brata. - zaczął, a ja przytaknęłam - Pewnie wiesz, że ostatnio mieli małe.. starcie.
- Wiem. W sumie to mój Chris uderzył afro.
- Dokładnie, tylko problem w tym, że Hazza chce się mścić.
- Mogłam się tego spodziewać. Dokładniej?
- Od kilku dni obserwuje wasz dom, wie gdzie i kiedy wychodzi twój brat. Po prostu uważaj na niego.
- Dlaczego mi to wszystko mówisz? - zapytałam po chwili ciszy
- Bo nie zasługujesz na to co się stało. - wzruszył ramionami - Nigdy nie życzę nikomu by miał z nami do czynienia, zwłaszcza osobom jak ty.
- Dzięki. Dziękuję też, że mi wtedy pomogłes. - on jedynie skinął głową - Będę już szła. - wstałam i stanęłam obok chłopaka - Trzymaj się Niall. - szepnęłam i cmoknełam go w czoło
Mimo, że należal do tego całego gangu to był inny. Nie bałam się go. Byłam mu wdzięczna za pomoc i za informacje. Od razu gdy tylko wyszłam z budynku ruszyłam do taxi, która miała zawieźć mnie do domu. Drzwi od mieszkania były zamknięte więc mogłam się spodziewać, że Chris gdzieś wyszedł. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam jego numer. Jeden sygnał.. drugi... nie odbiera. Wykręciłam numer ponownie. Za piątym razem, ktoś odebrał.
- Chris. Boże czemu nie odbierasz? - zaczęłam
- Chris? Och to tak ma na imię ten mały dupek. - usłyszałam w słuchawce głos pełen jadu
- Harry.. - szepnęłam i usłyszałam sygnał oznajmiający o zakończeniu rozmowy
Bez namysłu wsiadłam w auto i odpaliłam silnik. Ruszyłam z podjazdu i wyjeżdżając na drogę kierowałam się w jednym kierunku i z jedną myślą.. Jeśli coś mu zrobili to wszystkich ich zamorduję.
świetny rozdział czekam a kolejny :)
OdpowiedzUsuńRozdział doskonały:*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń