czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 5

SOUNDTRACK

Spojrzałam na jego twarz, która wyrażała jedynie wściekłość. Zaciśnięta szczeka dodawała mu niezwykle groźnego wyglądu. Spojrzałam w jego czarne oczy i w tym samym momencie poczułam uderzenie na policzku, które było silnijesze niż poprzednie zetknięcie jego pięści z moją twarzą. Nogi ugięły się pode mną ale nie dane było mi upaść. Poczułam jak jego dłonie zaciskają się na moich ramionach i podciągają w górę. Spojrzał na mnie, a po chwili skupił wzrok na moim policzku, na którym niewątpilwie widać było teraz ślad po uderzeniu. Uścisk zjechał na nadgarstek, za który zostałam pociągnięta w stronę wyjścia. Przeszliśmy koło kanap, na których siedzieli jego znajomi. Nie zważał na nawoływania z ich strony. Po chwili czułam świeże powietrze owiewające moją twarz. Zostałam wepchnięta do ciemnego auta, w którym za kierownicą zasiadł Liam. Odpalił silnik i z piskiem opon ruszył spod klubu. Jechaliśmy z prędkością dosięgającą niemal 200km/h. Chłopak wymijał napotkane na drodze auta, a jego twarz nadal spięta powoli się rozluźniała. Agresywnie zmieniał biegi przy okazji przyspieszając. Ja siedziałam wbita w fotel z milionem myśli na sekundę. Nie wiedziałam co zamierza ani gdzie mnie wiezie. Bałam się odezwać i ruszyć więc po prostu czekałam na to co zaplanował wobec mnie. Wyjechaliśmy z miasta, za szybą pojawiały się krajobrazy, których jeszcze nigdy nie widziałam, przerażenie rosło we mnie z sekundy na sekundę i sprawiało że zaczynałam tracić możliwość myślenia, oddychania, nawet poruszenia się. Nagle zatrzymaliśmy się wyjątkowo gwałtownie. Chłopak wysiadł, a po chwili i ja zostałam wyciągnięta z auta. Szarpnięciem odwrócił mnie w swoją stronę, tak bym mogła patrzeć na jego twarz. Przejechał kciukiem po policzku, który wciąż pulsował. Przez chwilę widziałam w jego oczach coś przypominającego troskę lecz po chwili poczułam kolejne uderzenie, które tym razem posłało mnie na ziemię. Wylądowałam na kolanach, podpierając się o podłoże rękoma, próbowałam złapać oddech, który został mi odebrany tym uderzeniem.

- Zobacz do czego mnie zmuszasz. - usłyszałam nad sobą - Wstań jak do ciebie mówię! - krzyknął, a ja choć próbowałam, nie mogłam wstać

Poczułam kolejne szarpnięcie, które postawiło mnie do pionu, a ja resztkami sił utrzymałam się na nogach.

- Wiesz, że muszę ci dać nauczkę. Chociaż tak bardzo bym tego nie chciał. - przez chwilę pokręcił głową, a twarz ukrył w dłoniach

Chwila słabości nie trwała długo, znów poczułam uderzenie, w tym momencie ostateczne. Takie, które sprawiło, że wszystkie siły mnie opuściły. Upadłam na ziemię już nawet nie próbując się podpierać. Moja twarz poczuła mocne zderzenie z podłożem. Chciałam płakać ale nawet na to nie miałam siły, starałam się ją wykorzystać do tego by podnieść się i pokazać, że nie jest w stanie mnie złamać, że mogę mu się postawić. Niestety okazałam się być niesamowicie słabą i kruchą osobą. Usłyszałam oddalające się kroki.

- Zostawię go, wystarczysz mi ty. - usłyszałam, a po chwili pozostawiając w mojej głowie echo tych słów, auto odjechało

Nie wiem ile czasu spędziłam leżąc na ziemi, wiem jedynie, że w końcu udało mi się podnieść do pozycji siedzącej. Zobaczyłam leżącą niedaleko torebkę, chwyciłam ją i wyciągając telefon zaczęłam zastanawiać się co w tym momencie powinnam zrobić. Czy zadzwonić po kogoś z przyjaciół? Od razu zrezygnowałam z tego pomysłu, wiedząc że musiałabym się tłumaczyć. Wykręciłam numer do firmy taxi. Nakreśliłam mężczyźnie okolicę, w której się znajduję na co odparł, że może być dopiero za pół godziny ponieważ tyle zajmie mu droga. Aż dziwne, że mój dojazd tu trwał nie dłużej niż dzisięć minut. W końcu ujrzałam światła, na chwiejących się nogach doszłam do auta i wsiadłam do niego, szeptem podajac mężczyźnie adres. Widziałam jak podczas drogi, spogląda w lusterko, patrząc na mnie ze współczuciem i co jakiś czas pytając czy wszystko w porządku. Ja jedynie przytakiwałam głową, nie odrywając wzroku od widoków za szybą, w ten sposób starałam się międzyinnymi nie pokazywać śladu, który widniał na moim policzku. Gdy dotarłam do domu, była czwarta w nocy. Po cichu wślizgnęłam się do środka i z butami w ręku przeszłam do swojej sypialni. Przeszłam do łazienki, w której w końcu odważyłam się spojrzeć w lustro.

- O boże.. - było to jedyne co zdołałam wypowiedzieć, gdy patrzyłam na swoje odbicie

Prawy policzek zaczynał nabierać kolor mocnego fioletu. Bałam się, że nie uda mi się go zakryć żadnym makijażem. Następnie spojrzałam na swoje dłonie i kolana. Skóra na nich była poździerana, a na jednej nodze widniała zaschnięta strużka krwi. Chwyciłam za płatki kometyczne, wodę utlenioną i zaczęłam oczyszczać powstałe w dzisiejszym starciu rany. Miałam ochotę krzyczeć, gdy poczułam pieczenie i szczypanie lecz pozostałam jedynie przy zagryzaniu wargi i ściskaniu ust w wąską linię. Następnie weszłam pod prysznic, nawet nie zdejmując do niczego nie nadającej się już sukienki. Pozwoliłam by strumienie wody zmyły ze mnie wspomnienia dzisiejszego wieczoru. Po piętnastu minutach wyszłam spod prysznica i przebrałam w pidżamę, która leżała na jednej z szafek. W końcu położyłam się do łóżka, gdzie niemal od razu zaczęłam płakać i szlochać nie mogąc uwierzyć w to że wpakowałam się w takie bagno. Przez resztę nocy udało mi się przespać może dwadzieścia minut, ponieważ co chwilę budziłam się zalana potem i nie mogąc złapać oddechu, który znikał, a w zastąpstwie za niego pojawiał się niesamowity strach. Przez okno w pokoju zaczęły wpadać promienie słoneczne, które niesamowicie raziły moje zmęczone oczy, gdy zegarek zaczął wybijać ósmą usłyszałam ciche pukanie do drzwi i automatycznie położyłam się na prawym boku, by móc ukryć siny policzek.

- Hej, jak się czujesz? - szepnął brat widząc, że mam otwarte oczy
- Lepiej - posłałam nikły uśmiech - ale chyba jeszcze dziś zostanę w łóżku.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał gładząc dłonią moje włosy
- Nie. Dam sobie radę. Ty leć bo spóźnisz się na zajęcia.
- Nie zamykaj więcej drzwi na noc. Chciałem wejść w nocy sprawdzić czy wszystko ok ale było zamknięte. Nie chciałem cię budzić więc odpuściłem ale się martwiłem.
- Przepraszam. - szepnęłam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, lecz szybko ją otarłam
- Jak coś to dzwoń. - cmoknął mnie w czoło i wyszedł z pokoju

Poczekałam aż usłyszę zamykanie drzwi wyjściowych i dopiero wtedy obróciłam się na plecy by po chwili wstać z łóżka. Podeszłam do lustra by sprawdzić jak dziś wygląda mój policzek. W sumie nic się nie zmieniło. Nadal miał przerażająco ciemny kolor. Przemyłam twarz zimną wodą by nieco się rozbudzić. Włosy związałam w kucyk i przeszłam do kuchni by zrobić sobie kawę. Usłyszałam, że ktoś wjeżdża na podjazd więc wyjrzałam przez okno w korytarzu. Od razu poznałam ciemne auto, które zatrzymało się nieopodal. Szybko przekręciłam zamek w drzwiach i wstrzymałam oddech chowając się i jak najszybciej znikając z widoku. Usłyszałam pukanie do drzwi, zadziwiająco spokojne.

- Blair. Wiem, że tam jesteś. - usłyszałam i przeraziłam się - Nie każ mi być niegrzecznym i wyważać drzwi.

Nie reagowałam, a pukanie przerodziło się w walenie. Po pięciu minutach na chwilę ustało.

- Sama tego chciałaś! - usłyszałam wściekły krzyk

Nie chciałam żeby to robił, bałam się że byłby do tego zdolny. Wstałam i powoli przekręciłam zamek, następnie uchylając drzwi.

- No co? Nie zaprosisz mnie do środka? - na twarzy chłopaka wymalowany był szyderczy uśmiech

4 komentarze:

  1. jeju, cudowny *.* kocham twoje blogi ♥ czekam z wielką niecierpliwością na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny !!! Oby Liam nic jej nie zrobił. Pisz szybko nn i weny Ci życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  3. szalejesz! świetny ;) taki bardzo ostry Liam. wiem, że jestem nienormalna ale - lubię to xD nie mogę się doczekać kolejnego <3.
    buźki ;*

    OdpowiedzUsuń