sobota, 15 marca 2014

Rozdział 3

- Najwyraźniej jednak tak. - odparłam lekko drżącym głosem choć starałam się go opanować
- Mała, chyba nie wiesz z kim rozmawiasz. - zaśmiał się chamsko na co ja go lekko odepchnęłam
- Nie muszę wiedzieć by móc ocenić jaki jesteś. - syknęłam i spojrzałam w jego oczy

Z brązowych zaczynały zmieniać barwę na czarną, źrenice nie odróżniały się od obramówek, a jego twarz przypominała wyrazem wściekłego tygrysa, który za moment zaatakuje. Dłonie zacisnął w pięści, a jego nozdrza rozchylały się i zwężały w szybkim tempie. Zbliżył się do mnie o krok, a ja byłam przygotowana na wszystko. Gdy zamknęłam oczy usłyszałam otwierające się drzwi i głos kilku osób. Otworzyłam oczy i wyglądając zza ramienia bruneta zauważyłam wchodzącą grupkę uczniów. Chłopak nachylił się nad moim uchem i przeraźliwie niskim szeptem rzucił:

- Do zobaczenia. - i odwracając się na pięcie wyszedł z sali po drodze trącając barkiem jednego z chłopaków

Oddychałam szybko lecz na twarz przybrałam uśmiech by nie zdradzić niczego przed ludźmi, którzy teraz stali naprzeciw mnie.

- Khym. - odchrząknęłam żeby mój głos brzmiał naturalnie - Słyszałam, że wybieracie się na zawody stanowe? - uśmiechnęłam się
- Tak, dzięki twojej pomocy przy poprzednim układzie udało nam się zakwalifikować. - posłał mi ciepły uśmiech Douge
- W takim razie, lepiej zabierajmy się do pracy. Niestety nie mogę wam poświęcić tym razem tyle czasu ile wtedy... - zaczęłam ale przerwała mi Alice
- Wiemy, krajowe. Gratulujemy po nich zostaną wam już same najlepsze konkursy. - wyszczerzyła się i przybiła mi piątkę
- Jeśli uda nam się wygrać. Konkurencja jest coraz lepsza. - westchnęłam
- Będzie dobrze, trzymamy kciuki, a jak HYA trzymają kciuki to wszystko jest możliwe! - krzyknął Ray i zrobił gwiazdę
- Dzięki, w takim razie do roboty. - klasnęłam w dłonie i patrzyłam jak każdy zaczyna się rozgrzewać
- Kto to był? - usłyszałam koło ucha szept Douge'a
- Nie ważne. - odszepnęłam nie odrywając wzroku od reszty grupy
- Nie wyglądał na przyjaznego.
- To naprawdę mało istotne, skup się na rozgrzewce. - przywołałam na twarz sztuczny uśmiech i pchnęłam go w stronę reszty

Gdy w końcu mogliśmy zaczynać każde z nas stanęło w kółku i zaczęliśmy burzę mózgów. Było dużo śmiechu ale wiedzieliśmy, że mimo to musimy się postarać. Wiedziałam jak zależało im na wygranej wiec starałam się pomóc jak tylko mogłam. Przypominali mi mnie i From US. Zżyci ze sobą i nie wyobrażający sobie by kogoś zabrakło w ekipie. Podobało mi się też to, że gdy na nich patrzyłam, a oni na mnie to widziałam w ich oczach podziw, który według mnie nie do końca uzasadniony, to i tak sprawiający że czułam się niesamowicie. W końcu po kilku godzinach męczącej pracy udało nam się stworzyć układ, który oczywiście był jeszcze do dopracowania ale z grubsza wydawał się być dobry. Wszyscy ruszyliśmy do szatni gdzie wzięliśmy szybki prysznic i przebraliśmy się w początkowe ubrania.

- Idziesz z nami coś zjeść? - zapytała Didi, gdy wszyscy spotkaliśmy się przy wyjściu z sali
- Chętnie ale za godzinę mam trening ze swoją ekipą, muszę wpaść jeszcze na chwilę do domu. - uśmiechnęłam się w jej stronę
- Biedaczka, mogłaś mówić że macie dziś trening nie męczylibyśmy cię tak. - dodała Alice
- Nie ma sprawy, w sumie to dobrze mi zrobiła taka odskocznia od naszego układu.
- W takim razie nie zatrzymujemy cię. Tylko się nie przemęczaj. - rzucił Jai
- Jasne, kapitanie. - zaśmiałam się i zasalutowałam

Pożegnałam się ze wszystkimi i zostawiając klucz do sali w recepcji, wyszłam z budynku. Pomimo pięknej pogody, która była rano teraz zapowiadało się na spory deszcz.

SOUNDTRACK - OBOWIĄZKOWO!
Na zewnątrz było ciemnawo, a szare chmury zwiastowały, że dziś będzie jeden z tych dni bez słońca, a z wielą ilością deszczu i ewentualnie przybłaka się jakaś burza. Była piętnasta, a widoczność była słaba. Westchnęłam ciężko i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Postanowiłam pójść na skróty uliczkami, które były raczej tymi nie odwiedzanymi przez ludzi. Idąc jedną z nich usłyszałam za sobą jakby kopnięty kamyk. Gdy odwróciłam się za siebie zauważyłam osobę w ciemnej kurtce opierającej się o ścianę budynku. Nie zwracając na nią uwagi przyspieszyłam tempo. Teraz zaczęłam słyszeć za sobą kroki, które stawały się coraz głośniejsze i coraz bliższe. Nie myśląc długo zaczęłam biec obijając się o ściany wąskich uliczek. Skręciłam w prawo słysząc, że osoba jest kilka kroków za mną. Zły wybór. Zatrzymała mnie ściana, która tarasowała jakąkolwiek drogę ucieczki. Odwróciłam się do niej plecami, ciężko łapiąc oddech spojrzałam w stronę zbliżającej się osoby. Zobaczyłam jedynie parszywy uśmiech i przeraźliwą biel zębów. Podszedł do mnie, a ja odwróciłam głowę w drugą stronę, zamykając przy tym oczy. Zbliżył się do mnie i położył swoją dłoń na moim biodrze. Nagle usłyszałam szybkie kroki i otwierając oczy spojrzałam przed siebie. Kolejny zły wybór. Wyhaczyłam jedynie ręce znajdujące się po obu stronach głowy mężczyzny i ruch charakterystyczny dla skręcania karku. Chciałam krzyczeć ale osoba, która to zrobiła zakryła mi usta dłonią. Tym razem rozpoznałam osobę stojącą przede mną. To był ten chłopak, który przyszedł dziś do mnie na zajęcia, ten sam którego nazwałam dupkiem.

- Zobacz co musiałem przez ciebie zrobić. - powiedział z udawanym wyrzutem w głosie - Wcale tego nie chciałem, powinienem mu pozwolić na to, żeby dał ci nauczkę za twoje zachowanie. Ale widzisz, wtedy nie byłoby zabawnie.- spojrzał w bok jakby chciał zebrać myśli
- Bo jest zabawnie prawda? - zapytał mnie znów patrząc w moje oczy, a ja pokręciłam głową - Jest, przyznaj to! - krzyknął tak, że miałam wrażenie iż moje bębenki za moment pękną, zaczęłam płakać - Oj nie płacz, nie zrobię ci krzywdy. - szepnął zakładając mi kosmyk włosów za ucho, co spowodowało że szlochałam jeszcze bardziej, a jego dłoń na moich ustach sprawiała że nie mogłam oddychać - Coś nie tak? Ciężko ci złapać oddech? - przytaknęłam - Widzisz, gdybyś była dzisiaj dla mnie miła to może bym cię puścił i pozwolił odejść, ale byłaś bardzo niegrzeczna. Wezmę rękę ale jeśli chociaż piśniesz to przestanę być miły. Zrozumiałaś? - ponownie przytaknęłam, a on powoli odsunął rękę od moich ust - Widzisz i jest ok. - wyszczerzył się
- Śledziłeś mnie. - wyszeptałam łapiąc oddech
- Gdyby nie ja to już byś tu leżała, naga i pieprzona przez tego zboczeńca. - parsknął śmiechem
- To cię bawi? - zapytałam niedowierzając
- W końcu trochę sobie zasłużyłaś. - wzruszył ramionami
- Jesteś popaprany. - wysyczałam

Po chwili poczułam uderzenie na swoim policzku i ból głowy ponieważ uderzyłam w ścianę za mną, złapałam się za bolące miejsce i osunęłam na ziemię. Przyłożyłam dłoń do tyłu głowy i poczułam lepką maź.

- A mogło być tak dobrze. - usłyszałam jeszcze przytłumiony głos i mając przed oczyma martwe ciało mężczyzny, zemdlałam

_______
Więc ymm... nie wiem sama co mam myśleć o tym rozdziale. Miał być inny, w mojej głowie wyglądało to inaczej ale jakoś nie mogłam tego opisać. Co sądzicie?

6 komentarzy:

  1. jest świetny! uwielbiam takie motywy. no i oczywiscie motyw tanca - moja milosc. <3.
    wyszlo bosko, jak zawsze. nie mogę się doczekać kolejnego.
    taki Liam - powiem jedno - ACHH. <3.
    hahaha xd soundtrack świetny!
    kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super nie wiem co mam jeszcze pisać po prostu zajebisty ;3
    Z niecierpliwością czekam na nn :)

    zapraszam do mnie nowy rozdział.
    http://in-dreams-you-believe.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW
    Super!!!
    Nie moge sie doczekać następnego rozdziału XD

    OdpowiedzUsuń