- Już wróciłeś? - zapytałam zdziwiona
- No, miałaś dwie godziny wolności i ci mało? - zapytał z uśmiechem
Spędziłam aż dwie w łazience? Nawet nie zorientowałam się kiedy minął ten czas. Cud, że skóra nie odeszła mi od kości. Chris widząc, że przeszłam do świata swoich myśli pokręcił głową i wyszedł z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Stałam jeszcze chwilę w przejściu między łazienką a pokojem kiedy owiał mnie zimny powiew powietrza, spowodowany uchylonym oknem. Podeszłam by je zamknąć, a gdy przez nie wyjrzałam coś mignęło na podwórku. Przez chwile wytężałam wzrok ale na marne. Doszłam do wniosku, że musiało mi się przywidzieć lub był to jakiś kot czy coś w tym stylu. Odwórciłam się i wróciłam do łazienki, gdzie przebrałam się we wcześniej przygotowaną pidżamę. Byłam zmęczona dlatego jedyne co jeszcze zrobiłam to związanie włosów w kucyk, by już po chwili leżeć pod ciepłą kołdrą. Włożyłam słuchawki do uszu i starałam się usnąć. Chociaż bałam się, że przez wszystkie emocje jakie towarzyszyły dzisiejszemu dniu, nie uda mi się zasnąć to jednak zmęczenie wzięło górę i po zaledwie dwóch piosenkach odpłynęłam.
Obudziłam się rano, starając sobie przypomnieć co mi się śniło lecz doszłam do wniosku, że chyba po prostu to była jedna z tych nocy bez snów. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, rozciągając się po drodze. Otworzyłam je na oścież, wdychając świeże powietrze. Jedną z rzeczy, które trzymały w tym mieście była zdecydowanie pogoda. Temperatury nie spadały poniżej dzisięciu stopni co i tak zdarzało się rzadko. Dziś było około trzydziestu stopni. Usłyszałam garnek uderzający o szafkę co oznaczało, że Chris już nie śpi. Zgarnęłam telefon, który leżał na poduszce i zeszłam na dół. Usiadłam na krzesełku, które stało przy blacie i patrzyłam na poczynania brata, który chyba nawet nie zorientował się, że na niego patrzę.
- Khym. - odchrząknęłam a on podskoczył przestraszony
- Wiesz, że nie lubię jak to robisz. Tam masz kawę. - wskazał na dzbanek - Zaraz będzie jedzenie. - dodał, a ja przytaknęłam
Po śmierci rodziców, wszyscy sądzili, że jesteśmy sierotkami które nie dadzą sobie rady w samotnym życiu. My pokazaliśmy im jak silni potrafimy być i jak dobrze możemy sobie radzić. Zarabialiśmy, ja skończyłam szkołe, a Chrisowi zostało jeszcze mniej niż pół roku nauki. Oboje dawaliśmy z siebie wszystko by podnieść się po tym co się stało i udało nam się.
- O czym tak myślisz? - usłyszałam głos brata
- O wszystkim. - wzruszyłam ramionami i nalałam sobie kawy do kubka
- Mogę nie iść dzisiaj do szkoły? Tak cholernie mi się nie chce. - zajęczał, a ja się zaśmiałam
- Niech będzie, ale tylko dzisiaj. Opuścisz cały przyszły tydzień. - przypomniałam mu
- Ech w sumie może jednak pójdę. - odparł po chwili zastanowienia
Usiadł obok mnie podając mi talerz i sam zabierając się za jedzenie. Po pięciu minutach już znikał na schodach by po chwili zbiec z deską w ręce i plecakiem na ramieniu. Cmoknął mnie na pożegnanie i zamknął za sobą drzwi wyjściowe. Ja dokończyłam jedzenie i wsadziłam brudne naczynia do zlewu. Powolnym krokiem przeszłam do salonu, w którym również uchyliłam okno ponieważ w domu zaczynało robić się trochę duszno. Następnie skierowałam się na górę do pokoju. Weszłam do łazienki, w której uczesałam włosy, zrobiłam makijaż i kilka innych rzeczy. Z szafy w pokoju wygrzebałam jakieś ubrania, które już po chwili zakładałam na siebie.
Plecak założyłam na ramię, a okulary na nos po czym zamykając jeszcze okno w salonie i zostawiając na lodówce karteczkę z notatką dla brata "Nie zapomnij o treningu na 16. BB" wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i zakładając czapkę na głowę ruszyłam w stronę szkółki tanecznej, w której raz na jakiś czas dawałam lekcje bądź pomagałam jakiejś grupce wymyślić układ. Byłam już niedaleko i właśnie miałam skręcać w prawo, gdy poczułam jak ktoś na mnie wpada, a ja ledwo utrzymałam się na nogach. Spojrzałam w stronę chłopaka, który najzwyczajniej w świecie mnie wyminął, skrzywiłam się i jak to ja miałam w zwyczaju, musiałam się odezwać.
- Dupek! - krzyknęłam za nim, a on spojrzał w moją stronę

Wychodząc z pomieszczenia spojrzałam na zegarek, który wskazywał że mam jeszcze piętnaście minut do przyjścia pozostałych dlatego postanowiłam się rozgrzać.
Stanęłam przed lustrem, ktore zajmowało całą ścianę i włączając muzykę, zaczęłam sie ruszać w jej rytm. Całkowicie wczułam się w dźwięki, które leciały z głośników. Taniec sprawiał, że potrafiłam zapomnieć o wszystkim co stało się do tej pory, dzięki niemu zawsze potrafiłam oczyścić umysł i wyzbyć się złych emocji, które dośc często siedziały we mnie dość głęboko. Dźwięki muzyki ustały, a ja usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Do przyjścia moich 'uczniów' zostało jeszcze dzisięć minut dlatego zdziwiona spojrzałam w tamtym kierunku. Zobaczyłam tam tego samego chłopaka, który trącił mnie na ulicy.
- Przepraszam ale raczej nie uczęszczasz na moje zajęcia. - rzuciłam lecz chłopak nie zareagował tylko ruszył w moją stroną - Wyraziłam się niejasno? Wyjdź bo wezwę ochronę. - dodałam po chwili lecz on i tak nie reagował - Ja pierdole. - mruknęłam pod nosem i zrobiłam krok w przód
Chłopak przyspieszył i już po sekundzie znalazł się dosłownie dzisięć centymetrów ode mnie. Jego oczy wyrażały złość(?) dlatego cofnęłam się kilka kroków, dotykając teraz plecami lustra.
- Mnie nie nazywa się dupkiem. - syknął opierając rękę obok mojej głowy
O cholercia!
OdpowiedzUsuńdaj następny bo umre ciekawości
chcesz mieć mnie na sumieniu? XD
cudowne! jestem mega ciekawa który to :D musisz koniecznie napsiać kolejny jak najszybciej. robi się gorąco, a ja to uwielbiam!
OdpowiedzUsuńbuziaczki ;*
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny.
Życzę weny. ♥ @mysweetiejade
And that's what I'm talking about!
OdpowiedzUsuńŚwieże, ostre, mega dynamiczne. Napisane świetnym językiem, błyskotliwie przeplatane słowa.
Mniam.
Rodzeństwo to zawsze dobry motyw w opowiadaniach - moje zdanie. Więź jaka wytwarza się w rodzinie pokazuje Twoją postać w mega naturalnej odsłonie, a tego z reguły poszukuję.
Gratulacje!
Jejkuu !!
OdpowiedzUsuń